Strach przed skorzystaniem z Hyperiona, Zadry, czy Aztec Swing to normalna reakcja obronna naszego organizmu. Podobnie jest ze skokiem na bungee. Im dłużej będziemy stać na platformie, tym trudniej będzie nam skoczyć. Organizm będzie się bronił, zwiększy się tętno, oddech przyspieszy, a dłonie będą spocone. Jednakże uwierzcie mi, korzystanie z atrakcji w Energylandii jest maksymalnie bezpieczne. Mówię to ja, który sam przy pierwszym przejeździe Zadrą i Hyperionem odczuwał stres, a jazda bez trzymanki przyszła mi dopiero po kilku przejazdach. Oczywiście każdy z nas ma inne predyspozycje i jedna osoba podczas pierwszego przejazdu Hyperionem uniesie ręce na spadku, a inna potrzebować będzie na to 10 przejazdów. W tym wpisie postaram się wyjaśnić Wam co i kto czuwa nad naszym bezpieczeństwem i czy atrakcje w Energylandii są bezpieczne.
Jak często zdarzają się wypadki w parkach rozrywki?
Obliczono, że prawdopodobieństwo śmierci w parku rozrywki wynosi 1 do 834 milionów. Może te liczby nie wiele Ci mówią. Dla zobrazowania lot samolotem wiąże się z ryzykiem śmierci na poziomie 1 do 215 milionów, a przecież mówi się, że to najbezpieczniejszy środek transportu.
Wiesz ile osób rocznie ginie w ataku rekina albo krowy? Więcej niż w parkach rozrywki! Nawet prędzej zostaniemy śmiertelnie trafieni piorunem, niż wypadniemy z zabezpieczeń Zadry czy Hyperiona. Międzynarodowe stowarzyszenie zrzeszające stacjonarne parki rozrywki na całym świecie posiada nieco inne statystyki, mówiące, że wypadki zagrażające naszemu życiu zdarzają się 1 raz na 16 milionów. Dla porównania według Głównego Amerykańskiego Instytutu Meteorologii zostaniemy trafieni piorunem z prawdopodobieństwem aż 1 do 775 tysięcy (nie milionów!).
Gdy Energylandia świętowała swoje pierwsze urodziny w 2015 roku, aż 335 milionów osób odwiedziło wszystkie parki rozrywki na świecie. Odbyli oni 1,6 miliona przejażdżek na rollercoasterach i innych atrakcjach. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że nikomu z tych 335 milionów w 400 parkach na całym świecie nie stała się żadna krzywda.
Kto i co czuwa nad bezpieczeństwem w Energylandii?
Lista zabezpieczeń i osób odpowiedzialnych za nasze bezpieczeństwo podczas przejażdżki nawet familijnym rollercoasterem jest naprawdę długa. Zacząć trzeba od licznej grupy pracowników. Tych w Energylandii jest około 500 – mechaników, konserwatorów i operatorów urządzeń. Czuwają oni nad stanem technicznym każdej atrakcji i bezpieczną obsługą podczas całego dnia. Pracownicy Ci rozpoczynają pracę na wiele godzin przed wpuszczeniem pierwszych gości o 10 rano. Bardzo wczesnym rankiem obchody rozpoczynają mechanicy, którzy wykonują przeglądy najważniejszych elementów w atrakcjach. W razie wykrycia jakiejkolwiek usterki przystępują do jej usunięcia. Operatorzy na swoich stanowiskach także muszą znaleźć się przed otwarciem i wykonać zwykle kilka przejazdów testowych, jeszcze bez pasażerów.
Kolejna kwestia dotyczy samej konstrukcji rollercoasterów. Przyjrzyj się kołom jezdnym, gdy będziesz oczekiwać na swój przejazd. Zwróć uwagę, że koła nie znajdują się tylko nad torem, ale także od spodu, a nawet z boku toru. Taka konfiguracja sprawia, że wykolejenie kolejki jest wręcz niemożliwe!
Jak działają układy bezpieczeństwa na atrakcjach?
Do tego wszystkiego dochodzą dziesiątki czujników. Znajdują się one zarówno w zabezpieczeniach każdej osoby, na stacji, ale także w wielu miejscach na torze jak i sekcji hamującej. Sygnały z czujników spływają do sterownika CNC, który na podstawie impulsów dokładnie wie kiedy kolejka się zatrzymała, kiedy ruszyła i kiedy jedzie za szybko. Sterownik dzięki tym danym jest w stanie odpowiednio zareagować i na przykład spowolnić przejazd w stosownym momencie. Co więcej, jeżeli któryś z czujników wykaże, że akurat Ty nie jesteś odpowiednio zapięty, to kolejka nie ruszy. Nawet mnie osobiście zdarzyło się, że operator do pracowników mówił numer siedzenia, na którym muszą sprawdzić i docisnąć zabezpieczenie. Bywało i tak, że byłem to akurat ja. Po dociśnięciu zwykle odczuwałem dyskomfort, ale tylko chwilowo. Przynajmniej miałem pewność, że jestem właściwie dopięty.
Kolejna kwestia dotyczy samego projektu atrakcji w parku rozrywki. Projektanci mocno wspierają się prawami fizyki. Możesz tego doświadczyć przykładowo na wszystkich inwersjach na rollercoasterze Mayan, czy na inwersjach (pętlach) w Abyssusie. Gdy będzie do góry nogami, to czy odpadasz od siedzenia? Nie! Właśnie tak działa siła odśrodkowa. Podczas tego typu efektów jesteś wciskany w siedzenie, a nie odrywany z niego. Są oczywiście wyjątki, szczególnie mocno odczuwalne na Hyperionie, ale także Aztecu, czy Zadrze.
Czy atrakcje przechodząca państwowe przeglądy?
Wszystkie atrakcje powinny spełniać wymogi europejskiego certyfikatu i bezpieczeństwa TÜV, a także podlegać kontroli Urzędu Dozoru Technicznego. Ten ostatni jest polską instytucją, która wykonuje coroczne przeglądy atrakcji i jeżeli wszystko jest w porządku, wydaje na rok zgodę na użytkowaniu urządzenia. Sami mechanicy Energylandii są także zobligowaniu do częstych i skrupulatnych przeglądów i zapewne są wśród nich także osoby po kursach Urzędu Dozoru Technicznego. Wiosną, tuż przed otwarciem Energylandii pracownicy muszą sprawdzić praktycznie każdy najdrobniejszy element atrakcji, łącznie ze śrubami. A tych w takim rollercoasterze są zapewne dziesiątki tysięcy. Podobnie jest, gdy park przygotowywany jest do sezonu zimowego. W układach hydraulicznych atrakcji wymieniane są płyny i oleje na takie, które przy niskim temperaturach nie będą traciły swoich właściwości.
Czy zabezpieczenia w Energylandii są skuteczne?
Wiesz już co nieco o przeglądach, dozorach i certyfikacjach. Czas pomówić o samych zabezpieczeniach, tych, których trzymamy się zwykle podczas przejażdżki. Wyróżnić można kilka rodzajów zabezpieczeń. Te najmniej skuteczne i wzbudzające najmniejsze zaufanie zwykle znajdują się na najsłabszych atrakcjach. Wbrew pozorom nie ma się czego obawiać. Na takich atrakcjach nie ma prawa stać się nic złego. Zwykle jest to pas podobny do samochodowego, albo metalowa rurka, która nawet nas nie dociska. Te zabezpieczenia mają zapobiegać wstawaniu i ewentualnemu wypadnięciu, gdyby z jakiegoś powodu atrakcja się zepsuła i zatrzymała z impetem. Na większych atrakcjach znajdziemy zabezpieczenia blokujące nas na wysokości ud. Tak jest chociażby na Energusiu, Boomerangu, Ekipie Light Explorers, a nawet Hyperionie. Mamy jeszcze trzeci typ, gdzie zabezpieczeni jesteśmy na wysokości ud i ramion. Tego typu ochronę znajdziemy na Mayanie, Formule, Abyssusie, Space Boosterze, Space Gunie i Aztec Swing.
To właśnie ten trzyci typ zabezpieczeń wzbudza największe zaufanie. Czujemy się dociśnięciu od nóg do góry, co podnosi komfort przejazdu. Ale uwierz mi, taka Zadra i Hyperion, dwa najmocniejsze rollercoastery nie posiadają zabezpieczenia na wysokości ramion, a przejazd jest naprawdę fenomenalny. Na Hyperionie dociskane są tylko nogi. Podczas wszystkich przeciążeń ujemnych czujemy, jakbyśmy wylatywali z fotela. To efekt, który wywoływany jest specjalnie, aby podnieść doznania podczas przejazdu. Zadra z kolei ma specyficzne zabezpieczenia. Najpierw zapinamy się pasem podobnym do samochodowego. Musi być on dobrze dociągnięty. A następnie mamy blokadę na piszczele i uda. Wydaje się, że to mało. Ale tak naprawdę jesteśmy lepiej zablokowali w siedzeniu niż na Hyperionie.
Na których atrakcjach czuję się mniej bezpiecznie?
Gdybym miał wytypować atrakcje w Energylandii spośród wszystkich, na których uważam zabezpieczenia za najmniej komfortowe i najmniej wzbudzające zaufanie, to wybrałbym 4 atrakcje: Aztec Swing, Apocalypto, Space Gun oraz Space Booster. Dlaczego? Przecież mamy tam pełne zabezpieczenie na uda i ramiona. Ano dlatego, że są to atrakcje stosunkowo stare, mało elastyczne, niezbyt dostosowujące się do ciała i czasem sprawiające wrażenie luźnych. Mimo wszystko nikomu jeszcze nic się nie stało na tych urządzeniach.
Czy ktoś zginął w Energylandii?
Nie. Od początku istnienia Energylandii, czyli od 2014 roku, żaden z gości nie uległ żadnemu poważnemu wypadkowi, ani tym bardziej nie zginął. Jednakże nie oznacza to, że w Energylandii nie było wypadków. Dowiesz się więcej w tekście Czy w Energylandii ktoś zginął?