W którym parku jest ładniej i czyściej? EnergyLandia vs Legendia
EnergyLandia i Legendia to bez wątpienia dwa najpopularniejsze parki rozrywki w Polsce, które przyciągają tysiące gości każdego roku. Oprócz bogatej oferty atrakcji i emocji, odwiedzający zwracają uwagę na estetykę i czystość tych miejsc, które mają znaczący wpływ na ogólne wrażenia z wizyty. W artykule porównamy, który z tych parków może pochwalić się lepszym wystrojem oraz dbałością o porządek, analizując zarówno opinie odwiedzających, jak i własne obserwacje.
Wystrój EnergyLandii
EnergyLandia podzielona jest na 7 stref tematycznych. Z czego Bajkolandia, Strefa Familijna i Ekstremalna są ze sobą mocno połączone i wymieszane. Pozostałe strefy (Water Park, Smoczy Gród, Aqualantis i Sweet Valley) to specjalnie zaprojektowane i tematyzowane obszary nawiązujące do jakiejś krainy. To właśnie te tematyzowane strefy robią największe wrażenie w parku w Zatorze. Naprawdę blisko im do najlepszych europejskich parków rozrywki.
Nowe strefy w EnergyLandii
Smoczy Gród nawiązuje do miasteczka smoków, z zabudową stylizowaną na średniowiecze. Układ alejek, dekoracje i planty przed główną bramą robią wrażenie. W tle olbrzymia drewniano-metalowa Zadra, która robiąc spory hałas przy każdym przejeździe podnosi adrenalinę nawet podczas posiłku w okolicy. Aqualantis to z kolei wodna kraina nawiązująca to mitu o Atlantydzie. Mamy Abyssusa stylizowanego na łodzie, mamy wszechobecne zbiorniki wodne i architekturę przypominającą nam o wspomnianym micie. Zabrałko jednak miejsca na większą liczbę roślinności, a postawiono na duże połacie betonowych chodników. Sweet Valley to z kolei cukierkowa kraina, która idealnie pasuje dla najmłodszych gości parku. Jest bardzo kolorowo, ciasteczkowo, a i miejsce na niską roślinność się znalazło.
Stare strefy w EnergyLandii
Główne strefy EnergyLandii (Bajkolandia, Strefa Familijna i Ekstremalna), jak wspomniałem wcześniej są mocno ze sobą wymieszane. Ciężko tutaj szukać granic pomiędzy nimi. Ponadto w strefy wpleciono mniejsze tematyzacje. I tak przykładowo mamy między innymi wioskę wikingów, wioskę szwajcarską, czy krainę azteków. Jest ładnie, gęsto, a i roślinność od 2014 roku zdążyła nieźle podrosnąć. Niestety w tej części parki są też miejsca, które mnie osobiście mniej przypadają do gustu. Na przykład strefa z restauracją i rollercoasterem Formuła to spory betonowy plac z mało okazałym budynkiem wspomnianej restauracji. Kłóci się z nim tematyzacja pobliskiej Anacondy, czy wulkan z restauracją. Podobnie jest w okolicy rollercoastera Speed, Jungle Adventure i Viking Ride. Sporo betonu i chyba nie do końca zagospodarowany teren.
Wiele zastrzeżeń można mieć również do strefy basenowej. O ile kilka świetnie zadbanych basenów, cała masa zjeżdżalni i leżaków na pierwszy rzut oka robią wrażenie, bowiem to największy w Polsce odkryty aquapark, to jednak duże połacie betonu i chodników z kostki brukowej psują ogólny odbiór. Brakuje klimatycznej roślinności nawiązującej do tropikalnych destynacji. Zdaję sobie jednak sprawę, że betonoza ma swoje praktyczne wytłumaczenie: setki ludzi chodzących boso po betonie wnoszą mniej brudu do basenów, niż gdyby chodzili po trawie, piasku, czy innej luźnej nawierzchni.
Sama Bajkolandia (czyli stara strefa dla najmłodszych) to także dość chaotyczny układ z budynkami, które widać, że odstają świeżością i jakością od nowszej infrastruktury. Jednak jest bajkowo i to dla maluchów jest najważniejsze.
Wystrój Legendii
Śląski park Legendia umownie został podzielony na 5 tematycznych stref. Niestety daleko im do tematyzacji znanej z Energylandii, czy innych parków rozrywki na świecie. Spacerując po Legendii ma się wrażenie, że park to jedna wielka strefa z jeziorem na środku. Poza fenomenalną tematyzacją rollercoastera Lech, całkiem przyzwoitą dekoracją atrakcji Diamond River oraz Dolina Jagi, reszta parku mimo przejścia gruntownej rewitalizacji infrastruktury w ostatnich latach nie odznacza się jakimś szczególnym podziałem na strefy.
Spacerując po Legendii ma się wrażenie, że jest się w zwyczajnym parku miejskim, a nie w parku rozrywki. Może to i dobrze. Duża liczba roślinności, okazałej wielkości drzewostan i duży staw po środku parku dodają przyjemnego klimatu podczas zabawy w parku. Atrakcje ulokowane są w dużych odstępach, przez co nie ma się wrażenia przytłoczenia, a liczne ławki i trawiaste polanki z łatwością pozwalają na odpoczynek.
Mimo wszystko w Legendii nie trudno dostrzec architekturę z poprzedniego wieku, czy zaniedbane miejsca. W wielu miejscach przydałoby się lepsze zagospodarowanie terenu i dopracowanie istniejącej architektury. Nie trudno znaleźć również nieużywane budynki i atrakcje, które zostały wyłączone z użytku już dawno temu ale nie wiedzieć czemu, do dziś szpecą park.
Na duży plus zasługuje fenomenalne oświetlenie podczas ogrodu świateł zimą, które o wiele bardziej podoba mi się w Legendii, niż oświetlenie EnergyLandii podczas Magic Night oraz Winter Kingdom. Mam wrażenie, że te tysiące świateł w EnergyLandii podczas zimy są rozproszone po całym parku, przez co zanika zamierzony efekt. W Legendii oświetlenie skupione jest na małej przestrzeni, a na dodatek fenomenalnie przystrojone drzewa w lampkii robią magiczny klimat.
Salony gier w Legendii i EnergyLandii
Kończąc już wątek wystroju, nie mogę przejść obojętnie obok tematu związanego z salonami gier i grami zręcznościowymi, które znajdziemy zarówno na terenie EnergyLandii, jak i Legendii.
W Legendii salony gier można porównać do miejsc spotykanych w popularnych kurortach wakacyjnych nad polskim morzem. Takie trochę stragany bez jakiegoś przemyślanego klimatu i wystroju.
W EnergyLandii wygląda to zgoła inaczej. Każdy punkt z grami jest nowoczesny, wpasowany w klimat konkretnej strefy i na pewno nie kojarzy się ze wspomnianymi przeze mnie nadmorskimi straganami. Z resztą porównaj sobie zdjęcie powyżej i poniżej.
Czystość w EnergyLandii
Bez wątpienia EnergyLandia stawia na czystość swojego parku. Pracowników ekipy sprzątającej podczas jednodniowego wypadu do EnergyLandii można spotkać naprawdę wielu. Czy to wycierających stoły w strefach gastronomicznych, czy zbierających drobne śmieci z chodników, czy nawet przecierających kosze na śmieci po lekkich opadach deszczu.
W zatorskim parku EnergyLandia cięzko jest mi przyczepić sie do jakichkolwiek niedociągnięć w kwestiach porządkowych. Trzeba się naprawdę natrudzić, aby znaleźć śmieci na chodniku, niedopałki papierosów, brudną ławkę czy łazienkę.
Nie inaczej jest na atrakcjach. Rollercoastery i karuzele są zadbane i zachowana jest ich dobra czystość. Na blisko 100 pobytów w EnergyLandii tylko 1 raz ubrudziłem sobie jasne buty jakąś substancją techniczną. Było to akurat na rollercoasterze Abyssus.
Dzięki temu wszystkiemu bardzo cenię sobie EnergyLandię właśnie za przykładanie uwagi do najmniejszych szczegółów. Bowiem nasz komfort w parku nie jest zapewniany wyłącznie przez atrakcyjne karuzele i kolejki górskie, a także przez czystość, schludność, zadbaną roślinność i architekturę.
Czystość w Legendii
Śląski park rozrywki nieco odstaje od standardów czystości, jakich możemy doświadczyć w EnergyLandii. Mimo wszystko nie oznacza to, że w Legendii jest brudno. Główne chodniki, ławki, czy strefy gastronomiczne są zadbane i uporządkowane. Jednakże nie widać tak często pracowników ekipy sprzątającej. Trudniej ich dostrzec w “akcji”, co za tym idzie w mojej opinii nie dbają o czystość na bieżąco.
Z tego też powodu przy każdej wizycie w Legendii natrafiam na drobne śmieci w różnych miejscach parku, zwykle przy ławkach i śmietnikach. Na szczęście te drobne niedociągnięcia ze strony obsługi sprzątającej nie rzutują aż tak bardzo na odbiór czystości w całym parku.
Jeszcze w 2023 roku idąć od parkingu pod wejście do Legendii, dosłownie kilkanaście metrów od bramek wejściowych można było natknąć się na poniższy widok:
Przyznam, że za pierwszym razem byłem zażenowany śmietniskiem na byłej stacji nieczynnej od lat kolejki wąskotorowej. Zakładam jednak, że za teren ten nie odpowiada zarządca Legendii, a zarząd całego Parku Śląskiego. Na szczęście teren ten został już uporządkowany i nie straszy odwiedzających.
Dwa słowa chciałbym jeszcze poświęcić zapleczu technicznemu Legendii. W okolicach toalety przy atrakcji Diamond River z łatwością można zajrzeć za ogrodzenie terenu zaplacza technicznego. No cóż powiedzieć – nie wygląda to dobrze. Budynki sprzed kilkudziesięcu lat i duży bałagan na tym terenie świadczą o tym, że ktoś tutaj zaniedbał porządek.
Na koniec kilka słów chciałbym poświęcić atrakcjom. O ile w EnergyLandii na blisko 100 odwiedzin raz zdarzyło mi się ubrudzić jakimś smarem, to w Legendii niemal za każdym razem trafiam na brudne atrakcje. Niestety jednego razu zniszczyłem sobie spodenki w łodzi Diamond River. Po ubrudzeniu ich jakąś niespieralną substancją szorty trafiły do kosza na śmieci.
Plusy i minusy wystroju EnergyLandii i Legendii
EnergyLandia
Trzy ładnie stylizowane tematyczne strefy
Klimatyczne wzornictwo budynków i architektury
Nowoczesny i zadbany teren parku
Duża dbałość o czystość i detale
Stare strefy dość chaotyczne i bez wyraźnych granic
Zbyt dużo betonu w niektórych miejscach i za mało roślinności
Mało klimatyczne oświetlenie podczas zimowej odsłony parku
Legendia
Dużo roślinności i bogaty drzewostan
Duży staw po środku parku
Ładnie wystylizowana kolejka Lech Coaster
Fenomenalne oświetlenie podczas zimowej odsłony parku
Brak wyraźnych granic między strefami
Mniejsza dbałość o porządek
Liczne artefakty przeszłości i wyłączone z użytku atrakcje/budynki